W dziwnym kierunku poszła ta seria. Od ciekawego, intrygującego filmu z ciekawą obsadą w niskobudżetowe napierdzielanki rodem z tv puls.
Ehh wcisnął mi się enter :P dobrze kontynuuje zatem.
Nie będę się rozwodzić nad tym filmem bo po prostu ssie i nie ma tu naprawdę czego pochwalić. Jedna rzecz mnie tylko zastanawia. O co chodzi z tym atakiem na ambasadę? To już, któryś film o tym. Nawet w tak "poważnym" serialu jak Homeland był ten motyw. Czy naprawdę twórcy filmów mają widzów za kompletnych debili i chcą za wszelką cenę pokazać światu, że nie ma nic prostszego? Ot wysadzą jakiegoś bulika pod bramą w ramach dywersji, a potem już z górki wystarczy kilku dżihadystów z kałaszami i sobie zdobywają budynek pokój po pokoju - łatwizna. W każdej ambasadzie jest max 8 żołnierzy plus kilku tajniaków a personelu może z 5 osób... To jest jeszcze większa bzdura niż ataki na biały dom w olimp w ogniu i tym ksero filmie z channing tatumem.
Nie rozumiem po co powstają takie filmy, z jednej strony całe morze patosu i głupich patriotycznych tekstów, a z drugiej takie ukazywanie słabości...
No i oczywiście wsparcie lecące 40 minut... Skąd oni lecieli? Z lotniskowca na morzu indyjskim? Irak w czasach gdy jeszcze były tam wojska Nato był tak naszpikowany bazami, że pieszo by zaszli w 40 minut, a oni lecieli Ospreyem. Rozumiem, że miało to dodać dramaturgii, ale jak ktoś się chociaż trochę zna to aż oczy się same wywracają pozdrawiam