Jak w temacie. Zazwyczaj filmy o tej tematyce są cholernie męczące, lecz ten odbiega od tego
schematu i jest przyjemny do oglądania.
Bo tu taka wojna bez wojny.
Pierwsza wojna w zatoce - była wojna ale prawie jej nie było.
Druga wojna w zatoce - nie ma wojny, ale jest.
Tu jest raczej pokazana psychika tych ludzi co jadą na wojne niż sama wojna.Tracą bliskich kobiety odchodzą,niektórzy są już załamani,wracają do domu ale psychike przez wojne już mają zrytą i większość ich życia bd polegało na wspomnieniach z wojny,tych którzy zginęli itd.Wracają do pracy,zarabiają,mieszkają ale nigdy nic już takie samo nie bd.
A mi się podobał, bo pokazywał jak napisałam powyżej "wojnę bez wojny". Specyficzna wojna, gdzie najpierw wiele miesięcy wojska sojusznicze siedziały na pustyni a potem szast-prast wszystko odbyło się w parę dni. I z tego braku wojny IMHO udało się zrobić film wojenny.
Tak pokazał wojnę teraźniejszą ale dla mnie film wojenny ma być ciekawy i pełny akcji.