jarheadzi chcą walczyć, dokopać wrogowi, spełnić swój sen o bohaterstwie, podboju, przelaniu krwi - zamiast tego snują się wśród piasków, chowają się przed ostrzałem, uciekają, znowu chowają się przed ostrzałem....nie mają nawet okazji, by oddać strzał;
są na wojnie, ale to nie ich działania wyznaczają linię frontu - decyzje i tak zapadają w zaciszu dyplomatycznych gabinetów...
o tym mówi ten film: absurdalność wojny, smutek i rozczarowanie "nakręconego" żołnierza, któremu nie będzie dane spełnić jego snu o bohaterstwie - no bo w imię czego w takim razie ta wojna?
i jeśli widz stwierdza, że "to flaki z olejem", to przecież podobnie musieli odczuwać główni bohaterowie filmu oczekując na pustyni na swoją szansę zostania bohaterem